Rok 2012 to dla mnie rok zmian - zmiany dla mnie to zawsze początek czegoś nowego, czegoś lepszego. Trzeba zacząć robić inne, nowe rzeczy, aby wynik naszych działań był inny niż dotychczas. Nie można bowiem wejść w lepsze życie ciągle tkwiąc w tym samym schemacie :)
Odkąd pamiętam, diety i odchudzanie są integralną częścią mojego życia. Od czasów licealnych jestem na jakiejś diecie. Na przemian tyję, chudnę, oczyszczam organizm, ćwiczę, popadam bez opamiętania w słodycze i tak na okrągło. Szczęśliwie udaje mi się utrzymać tzw. " zdrowy" wygląd i BMI w normie, jednak.... z całą pewnością za dużo czasu zajmuje mi ten temat. Dodatkowo mam poczucie, że mój organizm jest nieodżywiony jak należy, a to może w przyszłości powodować problemy.
Jako, że wszystkie dotychczasowe sposoby zrzucenia zbędnego ciałka zawiodły i moja waga krąży w okolicach + 5 kg więcej niżbym chciała, zmiana musiała być inna niż dotychczas, nie mogła to być dieta, bo po każdej wracam do "normy", powinna zatem... dotyczyć całego sposobu odżywiania i potraktowania tego jako sposób na życie.
Ciekawe spostrzeżenie, pomyślałam sobie, jednak jak to zrealizować? Jak pozbyć się apetytu na słodycze?
Rozwiązanie przyszło szybciej niż myślałam...
Śliwka w ogródku obrodziła i trzeba było zająć się tym co z niej codziennie spada. Natchniona chęcią zmiany, w poszukiwaniu zdrowych receptur na przetwory ze śliwek i zainspirowana kulinarnymi wyczynami mojej koleżanki, zaczęłam czytać o kuchni pięciu przemian. Kupiłam przyprawy, rozłożyłam na stole tabele z rozpiską smaków i rozpoczęłam przyrządzanie powideł. Smak był wspaniały, nowy, ciekawy. Wszelkie artykuły na temat tej kuchni przemawiały do mnie, jako dobry sposób na zdrowe życie. To z kolei pchnęło mnie do czytania o weganizmie i postanowienia, ok - weganizm + pięć przemian to może być mój nowy sposób na odżywianie - takie połączenie wyklucza masowe kupowanie czekolad i ciastek :)
Mając więc śliwki pod ręką oraz nowy pomysł, rozpoczęłam nowe życie od prostego smażenia na patelni porcji śliwek i dodania wszystkich pięciu smaków w postaci: soku z cytryny, miodu, goździków, imbiru, cynamonu, kurkumy i soli. Wyszło świetnie. Zanim zdążyłam włożyć powidło do słoiczka, zjadłam wszystko...
Na śniadanie z poppingiem z amarantusa, na obiad z bananem i kaszą jaglaną, na kolację z samym bananem (banan dodany przy odgrzewaniu śliwek).
Tak okazało się, że cały dzień za mną, a tzw. ciągu na słodycze nie ma.
Tak to się zaczęło w dniu 30 lipca i trwa póki co dwa pełne tygodnie. Samopoczucie świetne - nie miałam takiego od lat. Do tego doszła radość z odkrywania nowych smaków i nowych potraw bez mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego oraz 1 kg mniej :)
Dlatego , dla wszystkich tych, którzy chcą się pozbyć złych nawyków żywieniowych, chcą wejść w nowe, lepsze odżywianie polecam śliwkową przemianę na początek.
Poniżej kilka przepisów na powidła śliwkowe, które udało mi się zamknąć w słoikach w ciągu ostatnich dwóch tygodni.
ŚLIWKI (powidła śliwkowe) wg babci Ani
Dowolna ilość śliwek (ja używałam śliwek renkoda). Myjemy, kroimy na połówki, wyjmujemy pestki. Śliwki wrzucamy do szerokiego garnka, gotujemy na małym ogniu, aż do uzyskania interesującej nas konsystencji.
Do dań z kaszą lub ryżem - najlepiej zakończyć gotowanie w formie półpłynnej. Jeśli chcemy powidła do smarowania i wypieków - należy smażyć około 2-3 dni, aż do uzyskania 1/3 - 1/4 objętości.
Decyzja zawsze należy do gotującego :))
ŚLIWKI (powidła śliwkowe) wg babci Ani + pięć przemian (wg mnie)
Śliwki jak powyżej, jednak dodajemy odpowiednich przypraw w poniższej kolejności:
- sok z cytryny
- kurkuma
- cynamon, miód
- goździki, imbir, kardamon
- sól
Przypraw dodawałam na tzw "oko". Następnym razem będę już zapisywać. Niemniej jednak : na około dwa kilogramy śliwek użyłam soku z jednej cytryny, kilka łyżek miodu, po około pół łyżeczki przypraw. Cynamonu nieco więcej - bardzo lubię :) Goździki miałam całe więc wsypałam ich około 10.
Świetnie sprawdza się próbowanie w trakcie i jeśli czujemy potrzebę większej ilości jakiegoś smaku, dodajemy trzymając się jednak schematu kolejności dodawania przypraw, nie pomijając żadnego składnika.
Część tego smakołyku przygotowałam w wersji słodkiego sosu, część w wersji kanapkowej. Ciekawe co na to dzieci. Mam nadzieję, że im posmakuje.
ŚLIWKI wg babci Ani - dodatkowe informacje dotyczące powideł
Do każdej z powyższych wersji (pięć przemian lub bez dodatków) można dodawać różne owoce.
Dla łasuchów proponuję wersję z bananem, jeśli ma być bardziej słodko - dodajemy więcej bananów. Wszystko wg gustu.
Dla jeszcze większych łasuchów w wersji z nektarynkami lub nektarynkami i bananami.
Wersja z malinami jest nieco cierpka - równie ciekawy smak.
Każdą mieszankę można rozdrobnić najprostszym blenderem, aby uzyskać jednolitą konsystencję, ja jednak tego nie praktykuję w standardowych powidłach - te smażone 3 dni taką konsystencję już mają :)
Jeśli nie dodajemy przypraw uzyskujemy świetne źródło na zaspokojenie chęci na słodycze bez użycia cukru.
Jeśli dodajemy przyprawy - uzyskujemy świetnie powidła wg kuchni pięciu przemian. Zdrowe, pożywne, posiadające odpowiednią energię i działające silnie rozgrzewająco na organizm.
PIJANE ŚLIWKI W CZEKOLADZIE - a'la śliwka nałęczowska
Składniki:
- suszone śliwki - opakowanie 0,5g
- śliwki węgierki - około 1,3 kg
- rum - mała buteleczka 200ml
- kakao - 2 pełne duże łyżki
- 150 g czekolady gorzkiej - powyżej 70% zawartości kakao (ja użyłam czekolady organicznej, bez dodatku tłuszczu mlecznego)
- cynamon
- imbir
- kardamon
Suszone śliwki zalać rumem na 24 godziny i odstawić pod przykryciem do lodówki. Idealnie byłoby je pokroić, ja jednak tego nie zrobiłam, bo .. zapomniałam..
Następnego dnia wypestkować śliwki węgierki, dodać pokrojone, namoczone wcześniej suszone śliwki, wlać rum, który pozostał po moczeniu śliwek, trochę wody i nastawić do gotowania w szerokim garnku. Gotujemy, aż do uzyskania gęstej konsystencji. Mnie nie udało się to jednego dnia, więc odstawiłam do ostygnięcia, kolejnego dnia ujednoliciłam konsystencję blenderem i zabrałam się do ponownego gotowania, pod koniec dodając kakao, czekoladę ( łamiemy ją na drobne kawałki) i przyprawy.
Ilość przypraw jak zwykle na oko, niemniej jednak w przybliżeniu było to ok 1 łyżeczki cynamonu i po pół łyżeczki pozostałych przypraw.
Uważamy, aby całość się nie przypaliła!
Tak przygotowane śliwki nadają się świetnie do smarowania pieczywa lub jedzenia prosto ze słoiczka - w smaku są jak śliwki w czekoladzie, znane nam ze sklepu, jednak zawierają same dobre składniki. Wyszły wspaniale, sąsiadom smakowało i a'la nałęczowska to ich stwierdzenie, które uznaję za komplement.
Z podanej ilości przygotowałam 4 słoiczki 300ml i jeszcze zostało trochę do zjedzenia.
Smacznego :)