środa, 15 sierpnia 2012

Duszone warzywa, czyli sposób na wege danie dla całej rodziny

Przez ostatnie kilkanaście dni byłam w domu sama, w związku z czym wdrażanie nowych nawyków żywieniowych nie było narażone na żadne niebezpieczeństwo, poza mną samą oczywiście :)
Wszystko szło dobrze i teoretycznie nic się nie powinno było zadziać, niemniej jednak.... w ciągu tych kilkunastu dni w domu nie było pokus,  a teraz przygotowując się do powrotu z wakacji moich Rodziców i mojego syna musiałam zakupić "standardowe" produkty większości polskich domów, czyli mięso na zupę, ser żółty (uwielbiam!), wędlinę, mięso na kotlety, jogurty itp. Wszystko pozostałe - czyli wspaniałe warzywa i owoce były w domu.
Muszę się przyznać, że obawiałam się tego. Moje doświadczenia sprzed weganizmu pokazywały, że pokusy miewały nade mną przewagę, teraz jednak było inaczej :)
Dlaczego? - przede wszystkim to zmiana nastawienia oraz świadomość tego co się dzieje z organizmem podczas diety zawierającej białko zwierzęce. Moje dobre samopoczucie po 17 dniach zdrowego, wegańskiego odżywiania też zrobiło swoje. Warto takie samopoczucie utrzymać!
Dodatkowo postanowiłam przygotować coś co wszyscy zjemy na obiad. To ważne, aby cała rodzina zdrowo się odżywiała, ze szczególnym uwzględnieniem moich dzieci, więc postanowiłam, że od dzisiaj będę dbać o to, aby to co zdrowe było zawsze dostępne i przygotowane do wzięcia jako posiłek.  
Jak postanowiłam, tak zrobiłam.  Dzisiaj na obiedzie miałam "dziadków" i syna, więc musiałam uwzględnić ich upodobania, przez co powstały:
- trzy dania vegańskie (papraja, mus owocowy do kaszy - na bazie śliwek, mango i bananów* oraz zupa pieczarkowa**) 
i
- jedno danie na mięsie (zupa pieczarkowa**). 
* mus owocowy to nic innego jak podsmażone śliwki Renkloda, mango i banan 
**czyli.... zupa pieczarkowa w dwóch wersjach vege i nie vege:)


Papraja  - czyli wspaniałe duszone warzywa na każdą okazję

Papraja, której taką nawę nadała moja ukochana córka, jest sztandarowym daniem warzywnym w moim domu, które to może być spożyte bez dodatków lub może służyć jako wsad do zapiekanki, danie do kaszy lub makaronu. Za każdym razem wychodzi nieco inaczej w zależności od tego co akurat mam w domu i jakich przypraw używam. 

Jedyną niedogodnością podczas jego robienia, jest konieczność pokrojenia warzyw, reszta to sama przyjemność - smakowanie i dobieranie przypraw.

Zaczynam od cebuli, którą kroję w paski, wrzucam, na patelnię lub do woka, na dwie łyżki oleju rzepakowego lub oliwy z oliwek. Lekko podsmażam, następnie dodaję pokrojone warzywa w kolejności krojenia - czyli na bieżąco kroję, wrzucam, mieszam i... kroję, wrzucam, mieszam itd, przez co samo krojenie nie jest uciążliwe. Dzisiaj po czerwonej cebuli do woka powędrowały: marchew, pietruszka, seler, por, cukinia, bakłażan, pomidory i przecier z pomidorów, kalafior, brokuł, papryka, kukurydza i fasola Kidney (można z puszki, można ugotować i dodać na koniec do dania).

Moje przyprawy to : bulion wegetariański, którym posypywałam warzywa, tymianek, bazylia, oregano, kurkuma, czosnek, pieprz, sól. Ilości - w zależności od upodobania, ja sypię sporo.
Całość cały czas staram się mieszać, kończę jakieś 10 minut po dodaniu ostatniego warzywa. Przykrywam tylko na ostatnie  5 minut na koniec i dbam o to, aby warzywa były w miarę chrupkie - wtedy czujemy każde warzywko oddzielnie wkomponowane w całość potrawy. 

Pyszne, szybkie i łatwe do zrobienia danie, a co najważniejsze dzisiaj zostało zjedzone przez mojego mięsożernego tatę z przyjemnością i dokładką. Pozostałym domownikom również smakowało :)

Fotka z telefonu, lekko niewyraźna, jednak to co ważne widać - spore kawałki warzyw i piękne kolory!


Smacznego!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz